Nowy tytuł tak popularnego autora, jakim jest Remigiusz Mróz, naturalnie budzi zaciekawienie, ale w przypadku „Listów zza grobu” moją uwagę przyciągnął też zamysł na powieść. W jednym z wątków, który stanowi wprowadzenie do intrygi, pobrzmiewają echa „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” Stiega Larssona. To drobne nawiązanie wystarczyło, by obudzić sentyment i bardzo dobre wspomnienia, co, nie da się ukryć, zamieniło się w dodatkową zachętę. Co prawda nie spodziewałam się powieści na miarę serii „Millennium”, bo niektóre rzeczy są nie do podrobienia, ale powieściowy haczyk zrobił zza grobu łączą przeszłość z teraźniejszością, od dwudziestu lat pojawiając się w życiu Kai Burzyńskiej. Co roku, tego samego dnia, kobieta otrzymuje wiadomości od zmarłego ojca, które mają być drogowskazami w codziennym życiu. Jednak czy na pewno to ich jedyna rola? Gdy Seweryn Zaorski wraca po ponad dwudziestu latach do rodzinnego miasteczka i rozpoczyna remont w zrujnowanym domu, niegdyś należącym do rodziny Kai, znajduje skrytkę z dyskietkami, które odsłaniają kolejne sekrety związane z tragiczną śmiercią sprzed lat. Kaja i Seweryn muszą wysłuchać zmarłego, jeśli chcą rozwiązać zagadkę i przetrwać w starciu z jej śmiertelnie niebezpiecznymi w jakim Remigiusz Mróz wydaje nowe książki, znajduje swoje odzwierciedlenie w tempie, w jakim czytelnik pożera każdy tytuł. Wspominałam już, że wiele z nich można potraktować jako ekwiwalent filmu o mocnym zabarwieniu kryminalno-sensacyjnym, który wybieramy jako rozrywkę na wieczór. Nie inaczej jest w przypadku „Listów zza grobu”. Naiwnie liczyłam, że spędzę trochę więcej czasu z niemal pięćsetstronicowym tomem, ale nauczona doświadczeniem, powinnam była wiedzieć, że książki Remigiusza Mroza to lektury błyskawiczne. Niezmiennie też widoczna jest fantazja autora, który wciąż wymyśla karkołomne intrygi i mnoży wieloetapowe zagadki budowane na rozmaitych dziedzinach, sprawiające, że po dotarciu do finału drapiemy się w głowę i zastanawiamy, jakim cudem po takim początku wylądowaliśmy w takim zakończeniu. Gdy wraz z patomorfologiem Sewerynem Zaorskim oraz Kają Burzyńską zagłębiamy się w morderczą intrygę, szukając prawdy pogrzebanej w cieniu tajemnic, zaczynamy zastanawiać się, co im się jeszcze może przytrafić. Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź: wszystko. Mróz kreuje rodzaj własnej alternatywnej rzeczywistości, w której na potrzeby historii nic nie jest niemożliwe. Nie da się ukryć, że perypetiom Zaorskiego i Burzyńskiej bliżej do teorii spiskowej na sterydach niż zdroworozsądkowego realizmu. Czy to jest jeszcze efektowne, czy już może efekciarskie? Zdania czytelników są podzielone i wiele tak naprawdę zależy od tego, jakie są nasze oczekiwania. Czy przede wszystkim chcemy się bawić i szukamy rozrywki, czystej frajdy, czy może zależy nam na historii, w którą można się „wgryźć”, będącej mroczniejszym odpryskiem naszej rzeczywistości. Nie jest to pierwsza powieść autora, w której zafundowano bohaterom i czytelnikowi taką jazdę bez trzymanki, więc nie byłam zaskoczona, w jakim kierunku podążyły „Listy zza grobu”, ale nawet to wyjaśnienie nie sprawiło, że rozwiązanie intrygi stało się w pełni satysfakcjonujące. Rozmach i kaliber problemów Zaorskiego oferuje rozrywkę, ale i budzi przesyt, będąc tak po hollywoodzku przesadzonym. Gdyby się nad tym zastanowić, to paradoksalnie im bardziej taka oderwana od rzeczywistości historia, tym trudniej zaskoczyć w finale, bo automatycznie jesteśmy nastawieni na coś mało prawdopodobnego. Oczekujemy nieoczekiwanego, w raczej negatywnym sensie, co również wpływa na atmosferę powieści i wzbudzane chętnie ukrywa w tekście różne smaczki, które bez trudu rozpoznają wierni fani, budując tym samym własne książkowe uniwersum. Czy to dzięki rzuconemu mimochodem nazwisku postaci z innej serii, spotkaniu bohaterów z różnych powieści, oglądaniu tego samego programu albo kanału informacyjnego, czy wzmiance o wydarzeniu, które miało miejsce w innej książce, czytelnicy powracają do świata, który znają i lubią. Nie inaczej jest w „Listach zza grobu”, stanowiących kolejną cegiełkę w „mrozowersum”. Osadzenie wielu serii w jednej rzeczywistości to niejedyne podobieństwo, jakie możemy znaleźć w trakcie lektury. Powielona zostaje znaczna część formuły, według której powstają niektóre tytuły. „Listom zza grobu” najbliżej będzie do serii o komisarzu Forście, którą otwiera tom „Ekspozycja”, więc skupię się na tym podobieństwie. Obydwie powieści opierają się między innymi na podobnej konstrukcji akcji oraz budowie głównej postaci, nie stronią również od takiego szczegółu, jakim jest komizm słowny o sarkastycznym zabarwieniu. Akcja w podobny sposób podzielona jest na ustępy pełne dynamizmu rodem z filmu akcji oraz na chwile wytchnienia, podczas których bohaterowie poświęcają uwagę mozolnemu przyswajaniu informacji związanych z kolejnymi elementami zagadki. Zaorski i Forst może nie są identyczni, ale są bardzo podobnie odbierani. To mężczyźni często zdani na siebie, samotne wilki (z jednym wyjątkiem, o czym za chwilę), niezłomnie dążący do rozwiązania zagadki, piekielnie inteligentni, zauważający tropy, których nikt inny zdaje się nie dostrzegać. Posiadają własne specyficzne nawyki, cechy i zachowania, które stanowią ich wyróżnik, choć mogą irytować albo przynajmniej wprawiać w zakłopotanie innych bohaterów. Zaorski sporo czerpie też z usposobienia bohaterki innej serii, Joanny Chyłki. Sprawdzona formuła zawiera również wątek romansowy, łączący głównego bohatera i jego pomocnicę w ten czy inny sposób uwikłaną w śledztwo, z którą ten pierwszy próbuje rozwiązać zawiłą zagadkę. Dramatyczne okoliczności zbliżają ich do siebie, a niebezpieczeństwo na zmianę grożące to jej, to jemu, zaostrza uczucia. Powtarzające się podobieństwa ocierają się niebezpiecznie o schematyczność, bo trudno zaskoczyć, gdy po raz kolejny podążamy ścieżką, która z każdym krokiem wygląda coraz bardziej odsłona powieściowego uniwersum i jednocześnie początek zapowiadanej nowej serii wprowadzają do świata pełnego zagadek i niebezpieczeństw, tajemnic zza grobu i sekretów, które mogą do niego wpędzić. Choć ten tytuł nie zostanie okrzyknięty jednym z najlepszym w dorobku autora, to w „Listach zza grobu” mimo wszystko nie brakuje znaków firmowych, za które czytelnicy pokochali Remigiusza Karolak
Listy zza grobu como debe escucharse, narrado por Marcin Dorociński. Descubre el polish Audiolibro en Audible. ¡Prueba gratis disponible!
Nowy tytuł tak popularnego autora, jakim jest Remigiusz Mróz, naturalnie budzi zaciekawienie, ale w przypadku „Listów zza grobu” moją uwagę przyciągnął też zamysł na powieść. W jednym z wątków, który stanowi wprowadzenie do intrygi, pobrzmiewają echa „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” Stiega Larssona. To drobne nawiązanie wystarczyło, by obudzić sentyment i bardzo dobre wspomnienia, co, nie da się ukryć, zamieniło się w dodatkową zachętę. Co prawda nie spodziewałam się powieści na miarę serii „Millennium”, bo niektóre rzeczy są nie do podrobienia, ale powieściowy haczyk zrobił swoje. Listy zza grobu łączą przeszłość z teraźniejszością, od dwudziestu lat pojawiając się w życiu Kai Burzyńskiej. Co roku, tego samego dnia, kobieta otrzymuje wiadomości od zmarłego ojca, które mają być drogowskazami w codziennym życiu. Jednak czy na pewno to ich jedyna rola? Gdy Seweryn Zaorski wraca po ponad dwudziestu latach do rodzinnego miasteczka i rozpoczyna remont w zrujnowanym domu, niegdyś należącym do rodziny Kai, znajduje skrytkę z dyskietkami, które odsłaniają kolejne sekrety związane z tragiczną śmiercią sprzed lat. Kaja i Seweryn muszą wysłuchać zmarłego, jeśli chcą rozwiązać zagadkę i przetrwać w starciu z jej śmiertelnie niebezpiecznymi w jakim Remigiusz Mróz wydaje nowe książki, znajduje swoje odzwierciedlenie w tempie, w jakim czytelnik pożera każdy tytuł. Wspominałam już, że wiele z nich można potraktować jako ekwiwalent filmu o mocnym zabarwieniu kryminalno-sensacyjnym, który wybieramy jako rozrywkę na wieczór. Nie inaczej jest w przypadku „Listów zza grobu”. Naiwnie liczyłam, że spędzę trochę więcej czasu z niemal pięćsetstronicowym tomem, ale nauczona doświadczeniem, powinnam była wiedzieć, że książki Remigiusza Mroza to lektury błyskawiczne. Niezmiennie też widoczna jest fantazja autora, który wciąż wymyśla karkołomne intrygi i mnoży wieloetapowe zagadki budowane na rozmaitych dziedzinach, sprawiające, że po dotarciu do finału drapiemy się w głowę i zastanawiamy, jakim cudem po takim początku wylądowaliśmy w takim zakończeniu. Gdy wraz z patomorfologiem Sewerynem Zaorskim oraz Kają Burzyńską zagłębiamy się w morderczą intrygę, szukając prawdy pogrzebanej w cieniu tajemnic, zaczynamy zastanawiać się, co im się jeszcze może przytrafić. Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź: wszystko. Mróz kreuje rodzaj własnej alternatywnej rzeczywistości, w której na potrzeby historii nic nie jest niemożliwe. Nie da się ukryć, że perypetiom Zaorskiego i Burzyńskiej bliżej do teorii spiskowej na sterydach niż zdroworozsądkowego realizmu. Czy to jest jeszcze efektowne, czy już może efekciarskie? Zdania czytelników są podzielone i wiele tak naprawdę zależy od tego, jakie są nasze oczekiwania. Czy przede wszystkim chcemy się bawić i szukamy rozrywki, czystej frajdy, czy może zależy nam na historii, w którą można się „wgryźć”, będącej mroczniejszym odpryskiem naszej rzeczywistości. Nie jest to pierwsza powieść autora, w której zafundowano bohaterom i czytelnikowi taką jazdę bez trzymanki, więc nie byłam zaskoczona, w jakim kierunku podążyły „Listy zza grobu”, ale nawet to wyjaśnienie nie sprawiło, że rozwiązanie intrygi stało się w pełni satysfakcjonujące. Rozmach i kaliber problemów Zaorskiego oferuje rozrywkę, ale i budzi przesyt, będąc tak po hollywoodzku przesadzonym. Gdyby się nad tym zastanowić, to paradoksalnie im bardziej taka oderwana od rzeczywistości historia, tym trudniej zaskoczyć w finale, bo automatycznie jesteśmy nastawieni na coś mało prawdopodobnego. Oczekujemy nieoczekiwanego, w raczej negatywnym sensie, co również wpływa na atmosferę powieści i wzbudzane chętnie ukrywa w tekście różne smaczki, które bez trudu rozpoznają wierni fani, budując tym samym własne książkowe uniwersum. Czy to dzięki rzuconemu mimochodem nazwisku postaci z innej serii, spotkaniu bohaterów z różnych powieści, oglądaniu tego samego programu albo kanału informacyjnego, czy wzmiance o wydarzeniu, które miało miejsce w innej książce, czytelnicy powracają do świata, który znają i lubią. Nie inaczej jest w „Listach zza grobu”, stanowiących kolejną cegiełkę w „mrozowersum”. Osadzenie wielu serii w jednej rzeczywistości to niejedyne podobieństwo, jakie możemy znaleźć w trakcie lektury. Powielona zostaje znaczna część formuły, według której powstają niektóre tytuły. „Listom zza grobu” najbliżej będzie do serii o komisarzu Forście, którą otwiera tom „Ekspozycja”, więc skupię się na tym podobieństwie. Obydwie powieści opierają się między innymi na podobnej konstrukcji akcji oraz budowie głównej postaci, nie stronią również od takiego szczegółu, jakim jest komizm słowny o sarkastycznym zabarwieniu. Akcja w podobny sposób podzielona jest na ustępy pełne dynamizmu rodem z filmu akcji oraz na chwile wytchnienia, podczas których bohaterowie poświęcają uwagę mozolnemu przyswajaniu informacji związanych z kolejnymi elementami zagadki. Zaorski i Forst może nie są identyczni, ale są bardzo podobnie odbierani. To mężczyźni często zdani na siebie, samotne wilki (z jednym wyjątkiem, o czym za chwilę), niezłomnie dążący do rozwiązania zagadki, piekielnie inteligentni, zauważający tropy, których nikt inny zdaje się nie dostrzegać. Posiadają własne specyficzne nawyki, cechy i zachowania, które stanowią ich wyróżnik, choć mogą irytować albo przynajmniej wprawiać w zakłopotanie innych bohaterów. Zaorski sporo czerpie też z usposobienia bohaterki innej serii, Joanny Chyłki. Sprawdzona formuła zawiera również wątek romansowy, łączący głównego bohatera i jego pomocnicę w ten czy inny sposób uwikłaną w śledztwo, z którą ten pierwszy próbuje rozwiązać zawiłą zagadkę. Dramatyczne okoliczności zbliżają ich do siebie, a niebezpieczeństwo na zmianę grożące to jej, to jemu, zaostrza uczucia. Powtarzające się podobieństwa ocierają się niebezpiecznie o schematyczność, bo trudno zaskoczyć, gdy po raz kolejny podążamy ścieżką, która z każdym krokiem wygląda coraz bardziej odsłona powieściowego uniwersum i jednocześnie początek zapowiadanej nowej serii wprowadzają do świata pełnego zagadek i niebezpieczeństw, tajemnic zza grobu i sekretów, które mogą do niego wpędzić. Choć ten tytuł nie zostanie okrzyknięty jednym z najlepszym w dorobku autora, to w „Listach zza grobu” mimo wszystko nie brakuje znaków firmowych, za które czytelnicy pokochali Remigiusza Karolak
Największe tajemnice drzemią w małych lat po śmierci ojca Kaja Burzyńska wciąż otrzymuje od niego wiadomości. Zadbał o to, przygotowując je zawczasu i zlecając coroczną wysyłkę tego samego, pozornie przypadkowego dnia. Po czasie Kaja traktuje to już jedynie jako zwyczajną tradycję – aż do momentu, gdy w listach zaczyna dostrzegać drugie dno…Tymczasem do miasteczka po dwudziestu dwóch latach wraca Seweryn Zaorski. Patomorfolog i samotny ojciec dwójki dzieci kupuje zrujnowany dom rodzinny Kai i rozpoczyna remont. W zniszczonym garażu odnajduje zamurowaną skrytkę z materiałami, które rzucają nowe światło na sprawę sprzed dwóch dekad… Rok wydania2019Liczba stron464KategoriaKryminał, sensacja, thrillerWydawcaFiliaISBN-13978-83-8075-726-4Język publikacjipolskiInformacja o sprzedawcyePWN sp. z pięknaKryminał, sensacja, thriller Halloween Praca zbiorowa 35,00 złmobi, pdf, epub, ibuk "Opracowali Bill Morgan i David Stanford Jacka Kerouaca i Allena Ginsberga — pisarzy, ikony kultury, najbardziej znanych przedstawicieli „beat generation” — łączyła nie tylko wrażliwość artystyczna, ale także głęboka, wieloletnia... -8%-8%W Listach św. Katarzyny ze Sieny czytelnik znajdzie nie tylko ślad jej dynamicznej działalności, ale również wszystkie najważniejsze tematy doktryny mistycznej. Liczne fragmenty są bezpośrednim opowiadaniem o tym wszystkim, co ujrzała i... Wybór najciekawszych listów z lat około 1745–1768, ukazujących różne aspekty osobowości, motywacje Johanna Joachima Winckelmanna (1717–1768), a także obrazujących przemiany świadomości estetycznej XVIII stulecia. Autor Geschichte der... -15%-15%Listy to utwór Horacego, rzymskiego poety, często określany mianem największego łacińskiego liryka i mistrza to zbiór wspaniałych utworów Horacego. W skład tego zbioru wchodzą takie utwory jak Do włodarza swej wioski,... Listy(...) ukazały się w latach 1788-1789. Poglądy Kołłątaja zawarte w tych listach były w wielu fragmentach podobne do poglądów Staszica. Republikanizm jego wychodzi również od koncepcji umowy społecznej, od przyrodzonego prawa... Szymanowski Józef (1748-1801), polski poeta. Od 1773 szambelan królewski, w 1778 poseł na sejm. Uczestnik "obiadów czwartkowych". W czasie powstania kościuszkowskiego (1794) kierownik Wydziału Sprawiedliwości. Członek TNP... Amerykański prawnik, działacz niepodległościowy, archeolog, architekt, trzeci prezydent USA (1801-1809), założyciel stanowego uniwersytetu University of Virginia. Fragment: "Gdyby ode mnie zależało zdecydowanie, czy lepiej jest mieć rząd... Szymanowski Józef (1748-1801), polski poeta. Od 1773 szambelan królewski, w 1778 poseł na sejm. Uczestnik "obiadów czwartkowych". W czasie powstania kościuszkowskiego (1794) kierownik Wydziału Sprawiedliwości. Członek TNP... Schiller Friedrich von (1759–1805), niemiecki pisarz, poeta, dramatopisarz, estetyk, teoretyk teatru; najwybitniejszy obok Goethego przedstawiciel niemieckiej klasyki; odegrał istotną rolę w rozwoju europejskiego (także polskiego)...
Fani kryminałów i thrillerów pewnie zacierają ręce - właśnie wychodzi nowa książka Remigiusza Mroza, „Nieodgadniona”, która jest kontynuacją bestsellerowej „Nieodnalezionej”. W związku z tym przygotowaliśmy dla Was ranking, który stworzycie sami. Wybierzcie, która z dotychczasowych książek popularnego pisarza najbardziej przypadła Wam do gustu.OpisNajwiększe tajemnice drzemią w małych lat po śmierci ojca Kaja Burzyńska wciąż otrzymuje od niego wiadomości. Zadbał o to, przygotowując je zawczasu i zlecając coroczną wysyłkę tego samego, pozornie przypadkowego dnia. Po czasie Kaja traktuje to już jedynie jako zwyczajną tradycję – aż do momentu, gdy w listach zaczyna dostrzegać drugie dno…Tymczasem do miasteczka po dwudziestu dwóch latach wraca Seweryn Zaorski. Patomorfolog i samotny ojciec dwójki dzieci kupuje zrujnowany dom rodzinny Kai i rozpoczyna remont. W zniszczonym garażu odnajduje zamurowaną skrytkę z materiałami, które rzucają nowe światło na sprawę sprzed dwóch dekad… Listy zza grobu - nowa książka Remigiusza Mroza. Mimo, że ojciec Kai Burzyńskiej umarł dwadzieścia lat temu, dziewczyna nadal otrzymuje od niego wiadomości. Mężczyzna zlecił wysyłkę tych wiadomości jeszcze przed swoją śmiercią. Co roku, w ten sam dzień dziewczyna otrzymuje od niego " list zza grobu ". Pozornie błahy, kryje Wygląda na to, że Remigiusz Mróz nie zasypia gruszek w popiele. Na rynku wydawniczym regularnie pojawiają się kolejne powieści spod jego pióra, co z pewnością podoba się fanom, a krytyków przyprawia o ból głowy. Popularny pisarz wciąż zaskakuje, próbując sił w nowych gatunkach. Jak to w życiu – czasem wychodzi mu to lepiej, czasem gorzej, ale póki co, żadna z książek Mroza nie przeszła bez echa. Ciekawe, jak poradzą sobie Listy zza grobu, które otwierają nową serię z patomorfologiem Sewerynem Zaorskim? To powieść trochę inna od tego, do czego przyzwyczaił swoich czytelników autor cyklu o warszawskich prawnikach. Co do jednego nie mam wątpliwości – fabuła nowej książki wciąga od pierwszego rozdziału i intryguje tajemnicą z przeszłości. Seweryn Zaorski, odnoszący sukcesy patomorfolog, po latach wraca w swoje rodzinne strony do niewielkich Żeromic. Samotny ojciec dwóch dziewczynek kupuje zrujnowany dom rodzinny swojej szkolnej koleżanki i podczas remontu garażu trafia na skrytkę. Jej zawartość rzuca nowe światło na dramatyczne wydarzenia sprzed lat. Od dwóch dekad, córka właścicieli domu Zaorskiego, Kaja Burzyńska, raz w roku otrzymuje listy od … nieżyjącego ojca. Ich treść wydaje się nie mieć sensu, ale w połączeniu z zawartością skrytki, korespondencja zza grobu zyskuje nowe, zaskakujące znaczenie. Zaorski i Burzyńska, dziś starsza aspirant żeromickiej policji, podążają śladem wskazówek i kiedy na horyzoncie pojawia się pierwsza ofiara, oboje wiedzą już, że sprawa jest poważna, a jej finał, jakżeby inaczej, zaskakujący. Listy zza grobu otwierają nową serię i pierwsza część daje nadzieję na ciekawy cykl. Tym razem Remigiusz Mróz proponuje opowieść rozgrywającą się w małej społeczności, takiej, w której tylko pozornie panuje senna atmosfera. Seweryn, który wraca do rodzinnego miasteczka z Krakowa, skrywa tajemnicę i to zdaje się niejedną. W tej części poznajemy go tylko trochę, prawo serii wymusza na autorze schowanie tego i owego na przyszłość. Powrót Zaorskiego budzi wiele pytań, przywołuje wspomnienia, odnawia dawne przyjaźnie, ale i animozje. Patomorfolog może liczyć na przychylność dawnych przyjaciół z liceum, ale też musi pamiętać, że przez ostatnie dwadzieścia lat wiele się w Żeromicach zmieniło. To, co zaskoczyło mnie podczas lektury Listów zza grobu, to rozbudowana bardziej niż w innych książkach Mroza, warstwa obyczajowa. Seweryn Zaorski, samotny ojciec dwóch, nad wyraz rezolutnych córek w wieku wczesnoszkolnym, zmaga się ze zjawiskiem, które w powieści zostało określone mianem Spirali Czemulności – niczego nie zdradzam, odsyłam do tekstu. Napiszę jedynie, że bywa i celnie, i zabawnie. Codzienność małej społeczności to wdzięczny temat dla pisarza i choć nie jest to wątek dominujący w Listach zza grobu, wprowadza do książki element nowości. Podobnie jak wątek uczuciowy, czy sentymentalny, związany z licealną przeszłością głównych bohaterów. Nie jest jednak tak, że Remigiusz Mróz przerzucił się nagle powieści obyczajowe, póki co – nic na to nie wskazuje. Listy zza grobu to miks gatunków. Obok wspomnianych wątków obyczajowych, dostrzegam także elementy powieści kryminalnej a nawet proceduralnej, jak również sensacyjnej. I chyba dlatego, historię tajemniczej korespondencji sprzed lat tak dobrze się czyta. Wprawdzie gdzieś w połowie nie wszystko mi zagrało i obawiałem się, że może autora trochę poniosło, ale okazało się, że tym razem Remigiusz Mróz trzyma się granic prawdopodobieństwa. I dobrze, bo przeszarżowanie, moim zdaniem, zepsułoby ciekawie zapowiadającą się serię. Do pewnego momentu da się także wyczuć wolniejsze tempo akcji, ale pod koniec, zgodnie z regułami sztuki, wydarzenia nabierają tempa. Należy pamietać, że Listy zza grobu to nie literatura faktu, tylko stuprocentowa rozrywka i choćby dlatego – wszystkie chwyty dozwolone. Przez chwilę miałem wrażenie, że w postaci Zaorskiego dostrzegam ducha Chyłki, ale to chyba efekt niedawnej lektury IX tomu jej przygód. Co najważniejsze, patomorfolog z tajemniczą przeszłością budzi sympatię i liczę na to, że na jednym tomie się nie skończy, bo o tym, w pewnym sensie, zadecydują pewnie czytelnicy. Wprawdzie finał nie powoduje Spirali Czemulności (przepraszam, musiałem!), ale … nadal nie wiemy wszystkiego. Informacje o książce autor Remigiusz Mróz tytuł Listy zza grobu Wydawnictwo Filia Mroczna Strona miejsce i rok wydania Poznań 2019 liczba stron 464 egzemplarz recenzencki Nowalijki oceniają 4+/6 Dziękuję Wydawnictwu Filia Mroczna Strona za egzemplarz recenzencki EUpMDm. 307 12 376 314 137 28 322 65 141