Mikołajek. Zdjęcia z wakacji • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
NotkaNowa książka o przygodach Mikołajka i jego szkolnych kolegów to bez wątpienia najważniejsze wydarzenie na rynku książki dziecięcej w 2005 roku. Tom zawiera osiemdziesiąt niepublikowanych dotąd historyjek ilustrowanych zabawną i niezapomnianą kreską Sempégo. Zapraszamy na spotkanie z Mikołajkiem, Rufusem, Alcestem i ich kolegami, których perypetie rozśmieszają kolejne już pokolenie czytelników. Książka otrzymała nagrodę AS EMPiK-u 2005 w kategorii "Literatura dziecięca i młodzieżowa" oraz główne wyróżnienie na Dziecięcy Bestseller Roku 2005 organizowanym przez Fundację "Świat Dziecka".Spis treściWstęp Rozdział INowy rok szkolnyNiezwyciężeniStołówkaPrzemiłe wspomnieniaU GotfrydaUsprawiedliwienia(1611-1673)Śliczny króliczek Rozdział IIUrodziny KleofasaNareszcie go mamy!KorepetycjeNowaKleofas się przeprowadzaDwa obozyCukierekNie narobiono nam wstydu Rodział IIIPan Mouchabiere nas pilnujeBum!KwarantannaZamekCyrkJabłkoLornetkaKara Rozdział IVStryjek EugeniuszWesołe miasteczkoPraca domowaPlask plaskObiad rodzinnyPlacek z jabłkamiOpiekunkaRobię mnóstwo prezentów Rozdział VNowi sąsiedziMiła niespodziankaTutuuuut!WarcabyTrąbkaMama zdaje egzaminWypracowanieOswajamy pana Courteplaque Rozdział VIJestem najlepszyKrokietSylwesterRobię porządekWielki słońNieposzlakowana uczciwośćLekarstwoRobiliśmy zakupy Rozdział VIIU taty w biurzeNasi ojcowie się przyjaźniąAnzelm i Otylia PatmouilleHaloSeans filmowyUrodziny tatyŚwietny kawałTata jest konający Rozdział VIIIJedziemy na wakacjeProszę wsiadać!Podróż do HiszpaniiKrzyżówkaZnakiŁono naturyZostaję sam w domuPodróż Gotfryda Rozdział IXCzekoladowo-truskawkoweGrejpfrutByliśmy w restauracjiNiespodziankaZooIzaNagrodaTata okropnie przytył Rozdział XJak dorosłyCo będziemy robić późniejPrawdziwy mały mężczyznaZąbTo wszystko głupie wymysły!SzwagrowieBrzydkie słowoPrzed Świętami jest fajnie Inne książki o Mikołajku autorstwa Goscinny'ego i Sempégo René GoscinnyBiografiaKsiążki wydane w Polsce Jean-Jacques SempéBiografiaKsiążki wydane w PolsceFragment tekstuCukierek DZIŚ PO POŁUDNIU, KIEDY WRÓCIŁEM ZE SZKOŁY, mama powiedziała: - Mikołaj, bądź tak dobry i po podwieczorku idź kupić mi pół kilo cukru pudru. Mama dała mi pieniądze i poszedłem do sklepu bardzo zadowolony, bo lubię pomagać mamie, a poza tym pan Compani, właściciel sklepu, jest strasznie fajny i kiedy mnie widzi, zawsze mi coś daje - najbardziej lubię ciasteczka, które są na dnie dużego pudełka, połamane, ale jeszcze bardzo dobre. - O, Mikołaj! - powiedział pan Compani. - Przychodzisz w dobrym momencie. Dam ci coś fantastycznego! Pan Compani schylił się za swoim kontuarem, a kiedy się podniósł, trzymał w rękach kotka. Małego kotka, ślicznego jak nie wiem co, który spał. - To synek Bułeczki - powiedział pan Compani. - Bułeczka urodziła czworo dzieci i nie mogę ich wszystkich zatrzymać. A ponieważ nie lubię zabijać zwierząt, wolę oddawać je takim grzecznym chłopcom jak ty. Więc zatrzymam trzy pozostałe, a tobie podaruję Cukierka. Będziesz mu dawał mleko i będziesz o niego dbał. Bułeczka to kotka pana Companiego. Jest bardzo gruba i cały czas śpi na wystawie, nigdy nie przewraca puszek, a kiedy się ją głaszcze, jest bardzo miła: nie drapie, tylko mruczy: "mrrrr". Ucieszyłem się tak, że nie potrafię wam tego opisać. Wziąłem Cukierka na ręce, był cały ciepły, i wybiegłem. Potem wróciłem po pół kilo cukru pudru. Kiedy wszedłem do domu, zawołałem: - Mamo! Mamo! Zobacz, co dostałem od pana Companiego! Kiedy mama zobaczyła Cukierka, otworzyła szeroko oczy, uniosła brwi i powiedziała: - Ależ to jest kot! - Tak - wyjaśniłem. - Nazywa się Cukierek, jest synem Bułeczki, pije mleko i nauczę go różnych sztuczek. - Nie, Mikołaj - powiedziała mama. - Mówiłam ci sto razy, że nie życzę sobie w domu zwierząt. Już kiedyś przyniosłeś mi psa, a potem kijankę i za każdym razem był dramat. Powiedziałam nie i koniec! Odniesiesz to zwierzę panu Companiemu! - Och, mamo! Mamusiu! - krzyknąłem. Ale mama nie chciała o niczym słyszeć, więc się rozpłakałem, powiedziałem, że nie zostanę w domu bez Cukierka, że jeśli odniosę Cukierka panu Companiemu, to pan Compani zabije Cukierka, a jeśli pan Compani zabije Cukierka, to ja też się zabiję, że w domu nigdy mi niczego nie wolno i że kolegom pozwalają na mnóstwo rzeczy, których mnie się zabrania. - A więc - powiedziała mama - to bardzo proste. Skoro twoim kolegom wszystko wolno, daj tego kota któremuś z nich. Bo tutaj nie może zostać i jeśli dalej będziesz mi zawracał głowę, pójdziesz spać bez kolacji. Zrozumiano? Ponieważ zorientowałem się, że nic już się nie da zrobić, wyszedłem z domu z Cukierkiem, który spał, i zacząłem się zastanawiać, którego kolegę poprosić, żeby się nim zaopiekował. Gotfryd i Joachim mieszkają za daleko, natomiast Maksencjusz ma psa i wątpię, czy Cukierek polubiłby psa Maksencjusza. W końcu poszedłem do Alcesta, dobrego kumpla, który bez przerwy je. Alcest otworzył mi drzwi: miał pełne usta i zawiązaną na szyi serwetkę. - Właśnie jem podwieczorek - powiedział, plując wszędzie okruchami. - Czego chcesz? Pokazałem mu Cukierka, który zaczął ziewać, i powiedziałem, że mu go daję, że nazywa się Cukierek, że pije mleko i że będę go często odwiedzał. - Kot? - powiedział Alcest. - Nie. Rodzice się nie zgodzą. Poza tym taki kot łazi po kuchni i zjada mnóstwo rzeczy, jak się go nie pilnuje. Wystygnie mi czekolada, cześć! I Alcest zamknął drzwi. Więc razem z Cukierkiem poszliśmy do Rufusa. Drzwi otworzyła mi mama Rufusa. - Chcesz rozmawiać z Rufusem, Mikołaju? - spytała, patrząc na Cukierka. - Właśnie odrabia lekcje... Ale dobrze, poczekaj, zawołam go. Poszła, a potem przyszedł Rufus. - Och! Jaki śliczny kotek! - powiedział Rufus na widok Cukierka. - Nazywa się Cukierek - wyjaśniłem. - Pije mleko. Daję ci go, ale pozwolisz mi czasem do niego przychodzić. - Rufus! - zawołała z domu mama Rufusa. - Poczekaj, zaraz wrócę - powiedział Rufus. Wszedł do domu, słyszałem, jak rozmawia z matką, a kiedy wrócił, miał niewesołą minę. - Nie - powiedział. I zamknął drzwi. Nie miałem pojęcia, co zrobić z Cukierkiem, który znowu zasnął. Więc poszedłem do Euzebiusza i to on mi otworzył. - Nazywa się Cukierek - powiedziałem. - To kot, pije mleko, daję ci go, ale pozwolisz mi go odwiedzać, a Rufus i Alcest go nie chcą z powodu rodziców. - Pfff! - prychnął Euzebiusz. - Ja tam robię w domu, co chcę. Nie muszę pytać o pozwolenie. Jak chcę trzymać kota, to go trzymam! - No to go trzymaj - powiedziałem. - Jasne - powiedział Rufus. - A jak! Dałem mu kota, który jeszcze raz ziewnął, i sobie poszedłem. Kiedy wróciłem do domu, byłem strasznie smutny, bo bardzo polubiłem Cukierka. Poza tym wyglądał na wyjątkowo mądrego. - Słuchaj, Mikołaj - powiedziała mama. - Nie masz co robić takiej miny, to zwierzątko nie byłoby tutaj szczęśliwe. A teraz bardzo cię proszę, nie myśl o tym więcej i idź odrabiać lekcje. Na kolację będzie dobry deser. I przede wszystkim ani słowa ojcu o tej całej sprawie. Ostatnio jest bardzo zmęczony i nie chcę, żebyś zawracał mu głowę bzdurami, kiedy wraca do domu. Przynajmniej raz spędźmy spokojny wieczór. Przy stole, podczas kolacji, tata spojrzał na mnie i spytał: - Co z tobą, Mikołaj? Jesteś jakiś smutny. Co się dzieje? Masz kłopoty w szkole? Mama spojrzała na mnie groźnie, więc powiedziałem tacie, że nic mi nie jest, tylko ostatnio jestem bardzo zmęczony. - Ja też - powiedział tata. - Pewnie to ta zmiana pogody. A potem ktoś zadzwonił do drzwi i chciałem iść otworzyć - bardzo lubię otwierać drzwi - ale tata oświadczył: - Nie, siedź, ja pójdę. Tata wyszedł, a potem wrócił, trzymając obie ręce za plecami, uśmiechnął się szeroko i powiedział: - Zgadnijcie, co Kleofas przyniósł dla Mikołaja? Inne książki tego autoraPowrót • Nasza oferta • Nowości • Najpopularniejsze • Szukaj O nas • Kontakt • Regulamin zakupów • Subskrypcja nowości • Karta stałego Klienta • Do pobrania